Najpopularniejsze wpisy

Licznik odwiedzin

DOŁĄCZ DO NAS


Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy

środa, 2 listopada 2011

W każdej legendzie tkwi „Ziarno prawdy” – recenzja książki Zygmunta Miłoszewskiego

„Ziarno prawdy” Zygmunta Miłoszewskiego to kontynuacja bestsellerowego kryminału „Uwikłanie”. Główny bohater – prokurator Teodor Szacki to doświadczony zawodowo i życiowo mężczyzna, który z Warszawy (w „Uwikłaniu”) przenosi się (a właściwie zostaje przeniesiony) do Sandomierza (w „Ziarnie Prawdy”). Serialowemu „Ojcu Mateuszowi” przybył tym samym „konkurent” w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych – tak uszczypliwie komentuje się głównego bohatera najnowszego kryminału Miłoszewskiego.

Szczerze mówiąc, jednym z głównych powodów dla których sięgnąłem po tę książkę był fakt, iż Miłoszewski jej fabułę osadził w moim rodzinnym mieście – Sandomierzu. „Co za pieprzona dziura…” – jak widać początki pobytu Szackiego w Sandomierzu nie były zbyt miłe, ale im dłużej tu przebywał tym bardziej mu się tu podobało, do tego stopnia że „ta pieprzona dziura” stała się dla niego jednym z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Chyba każdy kto kiedykolwiek odwiedził Sandomierz z pewnością zgodzi się ze słowami Szackiego, że „nie ma chyba w Polsce lepszego miejsca na wypicie kufla zimnego piwa, niż ocieniony kasztanami taras Kordegardy” (dla niewtajemniczonych – knajpki na Rynku Starego Miasta w Sandomierzu).

Szacki przybył do Sandomierza wiosną 2009 roku. W kilka dni po jego przyjeździe nieopodal dawnej synagogi zostaje odnalezione zmasakrowane ciało sandomierskiej działaczki, cieszącej się wśród lokalnej społeczności szacunkiem i poważaniem. Przy zwłokach zostaje znaleziony nóż, który jak się okazuje służy Żydom do rytualnego uboju zwierząt. Przedmiot ten, jak i kolejne odnalezione kilka dni później na terenie Sandomierza zwłoki sugerują, że sprawcą może być seryjny morderca a podłożem tych ohydnych zbrodni wątek antysemicki.

Wątek antysemicki jest w historii Sandomierza jedną z tych kart, o których wolałoby się głośno nie mówić. Wielokrotne oskarżenia w XVII wieku o mordy rytualne czynione przez Żydów na sandomierskich dzieciach odbiły się echem na kolejne setki lat. Ważnym elementem układanki Szackiego jest wiszący w sandomierskiej katedrze (od 2 000 roku ze względu na budzące kontrowersje zasłonięty) XVII-wieczny obraz przedstawiający scenę wspomnianego mordu rytualnego. Jednak im bliżej rozwiązania zagadki tajemniczych morderstw, tym w głowie Szackiego rodzi się coraz więcej pytań – kolejne elementy układanki, które początkowo pasowały do siebie, teraz rodzą coraz więcej pytań i wątpliwości – śledztwo przyjmuje zaskakująco odmienny od pierwotnego obrót spraw. Nie będę zdradzał wszystkich szczegółów i zabierał przyjemności czytania „Ziarna prawdy” tym, którzy jeszcze po nią nie sięgnęli……..a warto bo książka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.

„Ziarno prawdy” to nie tylko doskonały kryminał, ale także (a może przede wszystkim) oryginalny przewodnik po współczesnym Sandomierzu. Opisywane w książce miejsca takie jak ulice, knajpki czy budynki w większości mają swoje odpowiedniki w realnym Sandomierzu. Oczywiście, jak na końcu zaznacza autor, nie można brać wszystkiego dosłownie – trzeba brać poprawkę na tzw. fikcje literacką.

Wokół książki, szczególnie w Sandomierzu, zrodziło się wiele kontrowersji – słowa najwyższego uznania dla kunsztu pisarskiego Miłoszewskiego przeplatają się z największą krytyką i oskarżeniami autora o rzekome oczernianie Sandomierza i jego mieszkańców. „Psy na książce” wieszają również władze Sandomierza, które (przed premierą hołubiące Miłoszewskiego i jego książkę) wycofały się z wszelkiej promocji „Ziarna prawdy”, odcinając się zupełnie od książki i osoby autora – paradoksalnie swoim krokiem, zwiększając zainteresowanie książką wśród czytelników.

Całe zamieszanie i dyskusje wokół książki sprawiły, że w ciągu kilku dni po premierze „Ziarno prawdy” trafiło na krajowe listy bestsellerów, stając się jednym z najpopularniejszych kryminałów polskich 2011 roku. W Sandomierzu (z powodu miejsca akcji, mieście najbardziej zainteresowanym książką) w „Księgarni Literackiej” przy Sokolnickiego 2, każdego dnia sprzedaje się po kilkanaście egzemplarzy książki. Mówi się o niej w autobusie, na ulicy, u fryzjera, wśród znajomych – jednym słowem Ziarno prawdy jest jak Facebook „Jeśli nie czytałeś najnowszej książki Miłoszewskiego to po prostu nie istniejesz”. 

4 komentarze:

Tommy pisze...

Dzięki za recenzję i zwrócenie uwagi na pozycję. Podesłałem linka z blogu znajomym i muszę przyznać, że wywołałem duże zainteresowanie książką.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się z recenzją autora, jednak dodam "trzy grosze" tj. swoje wrażenia. Mieszkam w Sando, znam to miasto i kocham je bardzo z wszystkim jego niedoskonałościami. Czytając książkę, przez pierwsze 50 stron bardzo się przeżywa, że akcja dzieje się w Sandomierzu, że to taki nowy sandomierski hit. I takie było też moje wrażenie na początku oraz wielu ludzi, którzy do książki zajrzeli. Jeśli przebrnęli do końca, a nie jedynie dla "szpanu" i snobizmu, by pochwalić się, że książkę mają i czytają, spotyka ich niespodzianka, bo szybko okazuje się, że miejsce akcji, owszem miło że to Sandomierz, ale odchodzi na dalszy plan i książkę czyta się jako fajny, lekki kryminał. Więc polecam wszystkim gorąco lekturę "Ziarna prawdy", bo to fajne panaceum na jesienną melancholię:)

figaa pisze...

przeczytałam "Ziarno prawdy" jednym tchem. Chociaż nigdy wcześniej nie sięgałam do tego rodzaju literatury, to dzięki tej pozycji przychylniej spojrzałam w stronę kryminału. Dobrego kryminału, gdyż do takich zaliczam dzieło Miłoszewskiego. Czytając je, spacerowałam razem z bohaterem po sandomierskich uliczkach, odkrywałam nowe tajemnice i przełykałam ślinkę, gdy prokurator zajadał się pizzą z Modeny :) naprawdę polecam, nie tylko Sandomierzanom! ps. przeczytałam już "Uwikłanie", czyli wześniejsze perypetie prokuratora Szackiego. I chcę więcej.

ewenement pisze...

Potwierdzam, że "Ziarno prawdy" to świetny przewodnik po Sandomierzu :) Jako osoba z zupełnie innej części Polski (mieszkam w Toruniu) wybrałam się do Twojego rodzinnego miasta właśnie z inspiracji Miłoszewskiego - i z przyjemnością odkrywałam uliczki czy lokale opisane w książce. Bardziej szczegółowo swoje wrażenia opisałam tutaj:
http://kieszeniejakocean.blogspot.com/2012/08/sandomierz-tropem-szackiego.html

Cieszę się, że Twoja opinia o książce odbiega od stereotypu, bo do tej pory natykałam się na same krytyczne wypowiedzi mieszkańców Sandomierza na temat "Ziarna ". Tymczasem promocja miasta przy pomocy dobrej książki to naprawdę świetna sprawa :)